wtorek, 25 listopada 2014

Chapter 7 - Obalone wątpliwości

Od naszych zaręczyn minęły już dobre sześć tygodni. Moja narzeczona... uwielbiam to sformułowanie, porzuciła studia tak jak mówiła ale to jeszcze nic niezwykłego, zrezygnowała z pracy i poświęciła się całkowicie naszemu związku. Już nie pamiętam kiedy ostatnio pojechałem na wyjazd służbowy bez niej. I pomimo tego co mówił Tuck o bezustannym spędzaniu ze sobą czasu jestem na prawdę szczęśliwy. Właśnie wróciłem z okropnie długiego spotkania z klientem w stolicy Francji i pierwsze co zobaczyłem po przekroczeniu progu hotelowego pokoju, to ona... Spała spokojnie obwinięta po sam nos kocem. Podszedłem do niej na palcach starając się nie wydać żadnych gwałtownych dźwięków, by nie zbudzić mojego anioła. Ucałowałem ją w czubek głowy, po czym wolnym krokiem skierowałem się do walizki wyjmując z niej świeży t-shirt i bokserki. Po drodze do łazienki zgarnąłem jeszcze ręcznik z krzesła i poszedłem wziąć prysznic. Ciepła woda oblała moje ciało dzięki czemu momentalnie się rozluźniłem. Oparłem głowę o chłodne kafelki na ścianie analizując na spokojnie przebieg ostatnich miesięcy. Ostatnio zaczęły mnie dopadać wątpliwości co do naszego przyszłego związku ale kiedy zaczynam rozważać rozstanie w mojej głowie zapala się czerwona lampka i jak przez kalejdoskop wspomnień widzę swoje życie bez niej. Nie powiem, że było okropne, bo takie nie było. Byłem samotny, to prawda ale dziurę w sercu potrafiłem zakleić tanią dziwką i butelkami whisky. Wracałem z akcji do pustego domu i mogłem spokojnie odpocząć, bo nikt nie kazał mi robić żadnych głupich rzeczy. Byłem zakochanym w sobie idiotą bez większych uczuć. Pasowało mi to życie do czasu, aż zobaczyłem ją tamtego dnia kiedy postanowiłem podpalić dom Tomlinson'a. Zrozumiałem, że to dla niej chcę codziennie wracać żywy, że nie jestem nietykalny tak jak uważałem wcześniej. I wciąż w myślach odtwarzam sobie dzień kiedy uwolniliśmy ją razem z Louis'em. Nie pobiegła do niego... o nie. Przybiegła do mnie i wyszeptała mi na ucho coś czego nie jestem w stanie wyrzucić z swojej pamięci "Wiedziałam, że mnie uratujesz... czekałam na ciebie". Nie wiem czy planowała sprawić, że moje serce oszaleje na jej punkcie przez to co powiedziała ale tak się stało. Cholera oszalałem... w dzień wyścigu przed samym startem wysłałem do niej wiadomość, napisałem, że jeśli wygram to chcę dedykować to zwycięstwo jej ale jeśli przegram, to podaruje jej coś innego. Mnie. Nic nie odpisała.. myślałem, że się przestraszyła, bo wiedziałem, że kocha kogoś innego ale musiałem spróbować na wszelki wypadek gdyby coś się stało na torze i już nigdy mógł bym jej nie zobaczyć. Skończyło się inaczej. Po wyścigu zobaczyłem jej twarz, zapłakaną wśród ścian komisariatu kiedy czekała na rozmowę z narzeczonym. Siedziałem z nią w poczekalni trzymając ją za rękę, powtarzając, że jeszcze nic nie jest stracone. Przecież wszystko można w pewnym stopniu naprawić ale nikt nie mógł przywrócić jej brata. 
Po tamtym dniu leciało z górki. Często dzwoniła do mnie w nocy pytając się czy nie mógł bym przyjechać bo ma koszmary i nie chce siedzieć sama. Przyjeżdżałem, po jakimś czasie stwierdziłem, że najwyższy czas zrobić krok w przód. Zasugerowałem jej kupno nowego domu i celowo wybierałem te większe by sama mogła wpaść na pomysł wspólnego mieszkania. Potem poznaliśmy Tucker'a, który przystawiał się do niej w barze ale ona od razu postawiła go do pionu mówiąc mu to co o nim myśli. I pomimo tego, że nieźle mu przygadała zostali przyjaciółmi. W między czasie gdzieś po drodze pojawiła się Emily i jej niewyparzony język. O boże... ta dziewczyna mnie nienawidziła od pierwszego spotkania. Wciąż powtarzała Vanessa'ie, że nie jestem odpowiednim typem faceta dla niej, oczywiście kiedy już musiała się do mnie przyzwyczaić spojrzała na mnie z innej strony. Myślę, że zrozumiała jak bardzo kocham Ness. 
Dziwi mnie tylko jedno... dlaczego Tomlinson po urodzinach Vanessa'y już więcej się nie pojawił, bo wątpię, że zrozumiał, że nie jest u nas mile widziany. To nie w jego stylu by zostawić kogoś w spokoju, z resztą gdyby chodziło o Ness też zachowywał bym się jak psychol. Stałbym pod jej oknami czekają, aż sie pojawi czy coś w tym stylu ale go nie ma na horyzoncie od prawie dwóch miesięcy.
Nie chcąc się nad tym dłużej zastanawiać wyszedłem spod strumienia ciepłej wody owijając się w pasie ręcznikiem. Wytarłem swoje ciało nakładając bokserki i koszulkę, mokre włosy przeczesałem tylko ręką i z powrotem wróciłem do pokoju, w którym dziewczyna nadal słodko spała. Usiadłem na krawędzi łóżka sprawdzając telefon, na którym widniało 10 nieodebranych wiadomości od Tuck'a i Emily. Jak zwykle przesłali nam zdjęcia z imprez i domu. Westchnąłem głośno zerkając na zegar, który pokazywał godzinę piątą nad ranem. Ułożyłem się wygodnie obok dziewczyny obejmując ją ramieniem, przez co ona momentalnie wtuliła się we mnie jeszcze mocniej. Nawet przez sen jest tylko moja. Nim znowu zacząłem myśleć o przeszłości zapadłem w upragniony sen.

Kiedy się obudziłem zobaczyłem już ubraną Ness, która leżała w łóżku patrząc się na mnie.
- Hej - wyszeptała zakrywając lekko twarz pościelą.
- Dzień dobry - odpowiedziałem przeciągając się - długo już tak leżysz?
- Przed chwilą wróciłam. 
- Gdzie byłaś? - spytałem zdenerwowany - Przecież prosiłem cię żebyś nigdzie nie wychodziła sama.
- Uspokój się Bieber. Byłam tylko w tym sklepie na przeciwko po sukienkę dla Emily. No wiesz... obiecałam jej.
- Mogłaś mnie obudzić, poszedł bym z tobą.
- Przecież nic mi się nie stało. I oboje dobrze wiemy, że gdybyś ze mną poszedł zaczął byś narzekać już po pięciu minutach.
- Może i racja - westchnąłem przeczesując włosy - Sobie też coś kupiłaś?
Spytałem całkowicie zmieniając temat. Dziewczyna uśmiechnęła się już po chwili machając mi przed twarzą bransoletką z zawieszką w kształcie litery J i złotym naszyjnikiem z literą N.
- Jak domyślasz się jedno jest dla ciebie - powiedziała puszczając mi oczko.
- Wspominałem ci już kiedyś, że cię kocham - spytałem przewracając ją na plecy tak bym swobodnie mógł nad nią zwisać.
- Chyba już kiedyś to zdanie obiło mi się o uszy - zaśmiała się całując mnie w usta.
Przyciągnęła mnie bliżej siebie, a ja zacząłem całować jej szyje zostawiając tam po sobie ślad.. niech wszyscy wiedza, że jest moja. Zacząłem powoli ściągać z niej ubrania kiedy nagle mój telefon zaczął drzeć się jak opętany.
Wkurzony wstałem z łóżka wyjmując brzęczące urządzenie z spodni leżących na podłodze, po czy przyłożyłem je do ucha i kulturalnie odebrałem.
- Czego?
- Justin?
- Tak. Kto mówi?
- Bo.
- Miałaś nie dzwonić. Chyba wyraziłem się jasno, że nie bawią mnie twoje gierki!
- Ja tylko..
- Gówno mnie obchodzi co masz do powiedzenia, a teraz daj mi spokój. Jestem ze swoją narzeczoną i mam po dziurki w nosie twojego pierdolenia.
Warknąłem, po czym się rozłączyłem. Ness wpatrywała się we mnie z szeroko otwartymi ustami ale ja miałem zamiar je wykorzystać do czegoś innego... cholera minął już dobry tydzień odkąd ze sobą spaliśmy i mam na nią cholerna ochotę.. ale sądząc po jej minie nici z szybkiego numerku.
- Z kim rozmawiałeś? - spytała zakładając rękę na rękę.
- Z Joli ale tego chyba nie można nazwać rozmową.
- Znowu spotykasz się z tą wariatką za moimi plecami? - wyszeptała.
- Skarbie nie wiem czego ode mnie chce ale obiecałem ci, że więcej się z nią nie spotkam i dotrzymam obietnicy - powiedziałem pocierając jej twarz wierzchem dłoni.
- Wierzę ci, a teraz jeśli się nie obrazisz chciałam ci zadać jedno pytanie.
- Zadziw mnie.
- Moglibyśmy zorganizować w sobotę kolacje... taką, na którą przyjdą wszyscy?
- Jacy wszyscy?
- Tuck i Em, Niall i Katy, Harry i jego dziewczyna... jak ona miała na imię.
- Ronnie - podpowiedziałem.
- Racja, no i jeszcze Zayn i jego dziewczyna, myślałam jeszcze o Cody'm, Sallly i Noah.
- Sporo osób..
- Bardzo długo się z nimi nie widziałam, a wiesz - powiedziała wstając, po czym chwyciła mnie za t-shirt - chciała bym móc im się pochwalić nowym narzeczonym.
- Nowym i ostatnim - poprawiłem ją zbliżając swoje usta do jej.
- Tego akurat jestem pewna - wyszeptała ciągnąc mnie w stronę łóżka.
Ohh Bieber ty szczęściarzu ~ pomyślałem zrzucając z niej ubrania...


***
Nowy rozdział, tym razem napisany w całkiem dobrym czasie xd
8 już jest w trakcie pisania wiec możecie szybko komentować 
to powinien pojawić się w ciągu paru dni :)
tak jak ostatnio:
3 komentarze = nowy rozdział
i do zobaczenia :))

3 komentarze:

  1. jezu, uwielbian Cie dziewczyno! Ciebie i Twoje opowiadanie. Juz nie moge sie doczekac kolejnej czesci.
    Tak mysle, ze za niedlugo pojawi sie Tommo i slonczy sie radosc Biebera xD

    OdpowiedzUsuń
  2. "I kulturalnie odebrałem - czego? "
    Xd dlaczego to mnie rozbawiło? A co do rozdziału to wspaniały i już nie mogę doczekać się następnego :* Janessa 4ever <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Caly czas sie zastanawiam jak to jet mozliwe, ze piszesz takie fajne opowiadanie, a nikt go nie komentuje ;/ Ty po to, by cokolwiek napisac musisz poswiecisz swoj czas, a oni nawet 15 sekund nie poswieca, zeby dodawc komentarz :o

    OdpowiedzUsuń