niedziela, 30 listopada 2014

Chapter 8 - Czas zacząć wojnę

- Myślisz, że wystarczy jedzenia? - spytałam zerkając na wypełniony stół.
- Jeśli masz zamiar wykarmić nas i całą resztę miasta to może zabraknąć - zażartował ale mi nie było do śmiechu.
Strasznie się stresowałam naszym spotkaniem, ponieważ nie widziałam chłopaków już bardzo długo i wydaje mi się, że mogą mieć do mnie żal o to, że po prostu się od nich odcięłam.
- Nie denerwuj się tak - wymruczał mi do ucha, całując małe fragmenty mojej szyi - wyglądasz pięknie i na pewno wszystko się uda.
Chciałam mu odpowiedzieć jakimś sarkazmem ale usłyszałam dzwonek do drzwi. Pobiegłam do drzwi o mało co nie zabijając się przez obcasy, które miałam na sobie. Otworzyłam szeroko drzwi wpuszczając do domu całą gromadę osób. Chłopacy od razu rzucili się na mnie, ściskając mnie tak mocno, że zaczęło mi brakować powietrza. Kiedy w końcu mnie puścili odetchnęłam z ulgą przyglądając się temu jak wymężnieli.
- Jesteście nie do poznania - przyznałam oglądając każdego po kolei.
- Czyżby moja mała Vanessa stała się prawdziwą kobietą? - spytał Harry, a ja tylko uderzyłam go lekko w ramię chichocząc.
- Czyżby mój Harry nareszcie znalazł dziewczynę?
- Czyżby moja Vanessa nauczyła się droczyć?
- Czyżby.. - nie zdążyłam dokończyć.
- Czyżby nie powinniśmy przez przypadek wpuścić resztę osób do środka? - spytał Juju, a ja tylko przytaknęłam ostatni raz uderzając Loczka.
Już po chwili wszyscy siedzieliśmy w jadalni zajadając się przygotowanym przeze mnie jedzeniem. Trzymałam na rękach małego Josh'a nie mogąc uwierzyć w to jak wszystko się potoczyło. Patrzyłam na moich przyjaciół i ich drugie połówki, uśmiech cały czas nie schodził mi z twarzy. Potarłam kciukiem o policzek malca i poczułam czyjś oddech na moim karku.
- Też chcę takiego brzdąca - wymruczał, a ja odwróciłam się w jego stronę patrząc czy żartuje.
- Mówisz poważnie? - wyszeptałam. 
- No jasne. Może nie teraz ale kiedyś.. czemu nie.
Pocałowałam go, by po chwili wrócić wzrokiem do Josh'a. Sally na prawdę kochała mojego brata... Widzę to cały czas kiedy patrzy na swojego synka i mówi, że jest jej największą miłością tak jak on. Jej narzeczony jest całkiem w porządku może nie należy do naszego świata, bo jest księgowym ale dba o nią i małego.
Chłopacy jak zawsze rozmawiają nie szczędząc sobie prywatnych szczegółów ich związków przez co dziewczyny siedzą z rumieńcami na policzkach. Cieszę się, że im się udało.
- Jak Louis? - zapytał Zayn, a Niall momentalnie obrócił się w moją stronę.
- Zmienił się. Bardzo... ale jakieś dwa tygodnie temu się wyprowadził i więcej się nie odezwał. Był u kogoś z was?
- U mnie.. - przyznałam oddając maluszka jego mamie.
- Zrobił ci coś?
- Nie! Znaczy Justin był obok więc nawet gdyby chciał, to nic by nie zrobił.
- Nie wiemy czy do końca możemy mu ufać, bo żeby obniżyć swój wyrok trochę za łatwo nas wydał - przyznał Zayn obejmując Liv.
- Ale to nie jest ważne. Lepiej powiedzcie kiedy planujecie ślub - wtrąciła Katy.
Spojrzałam na nią dziękując jej bezsłownie za zmienienie tematu, po czym zerknęłam w stronę Justin'a, który uśmiechał się szeroko.
- 20 czerwiec. W naszą pierwszą rocznicę.
Sally spojrzała na nas znaczącym wzrokiem po czym wstała by nas uściskać.
- To już za parę miesięcy - wymamrotał Harry zerkając nerwowo na Niall'a.
- Posłuchaj Ness wiem, że nie chcesz mieć z Louis'em już nic wspólnego więc muszę ci coś powiedzieć. Najlepiej na osobności.
Pokiwałam głową kierując się w stronę tarasu, na którym usiadłam w bujanym fotelu czekając aż Niall zajmie miejsce obok.
- Wiem jaki jest Lou, znamy się od dziecka i jest dla mnie jak brat. Przyznam to z bólem serca ale wiesz, że zawsze mu pomogę. Ale, że ty jesteś moją drugą rodziną z uprzejmości cię ostrzegam. Wrócił do miasta i rozpęta tu czyste piekło, by móc się zemścić i pierwszym obiektem z jego listy jest Justin. Nie lubię go za bardzo ale widzę, że go kochasz więc dziewczyno ratuj wszystko co możesz stracić. 
- Mam uciekać? To on powinien wyjechać. Nie interesuje mnie, że jestem w niebezpieczeństwie, a jeśli spróbuje tknąć mojego narzeczonego pożałuje, że wyszedł z więzienia.
- Nie rozumiesz Vanessa go już nie da się zatrzymać od tamtego dnia kiedy cię stracił. Ten facet postradał zmysły. Jesteś dla niego wszystkim i wyparł z pamięci to, że go zostawiłaś. On myśli, że nadal go kochasz...
- Niall nie mogę stąd uciec - mówiłam ledwo powstrzymując szloch - tutaj są moi przyjaciele, w tym mieście żył mój brat, w tym mieście poznałam tyle wspaniałych osób, w tym mieście straciłam rodziców... to miasto jest dla mnie wszystkim.
- Więc będziesz musiała walczyć.
- Będę...
- Nawet jeśli zabraknie ci sił?
Spojrzałam w okno, w którym widziałam swojego narzeczonego. Jak zawsze uśmiechnięty, jego kochające oczy...
- Nawet jeśli oznacza, to że umrę - blondyn objął mnie, a ja ułożyłam głowę na jego ramieniu.
- Na to nie pozwolimy. Zayn jest całkowicie, po twojej stronie  ale Harry... ma problemy więc jego decyzje nie są zbytnio zgrane z jego sumieniem. Jak już wszystko się zacznie pamiętaj, że jedyną osobą, której tak na prawdę możesz ufać jesteś ty sama.
- Niall.. wiesz coś jeszcze - wyszeptałam patrząc mu prosto w oczy.
- Przykro mi Ness...
- Proszę, muszę wiedzieć przynajmniej czy chodzi o Justin'a. Jest dla mnie wszystkim, błagam.
- Wyjedźcie gdziekolwiek na dwa tygodnie, a ja postaram się zorganizować wam nowy dom. Poproszę Brad'a i Emily o pomoc. Znajdziemy takie miejsce gdzie nikt nie będzie cię szukał.
- Dziękuję - wyszeptałam.
- Tylko tyle mogę zrobić mała... już nikt nie jest w stanie go powstrzymać.
- Myślisz, że rozmowa z nim coś polepszy?
- Jeśli masz w planach jakieś porwanie, to śmiało ale na twoim miejscu trzymał bym się Bieber'a. 
- Skoro też jesteś po mojej stronie dlaczego mu pomagasz?
- Bo to jedyny sposób by pomóc tobie. To ja wiem wszystko i mogę was poinfirmować o jego planach ale Ness... mam dziewczynę i kiedy wszystko wyjdzie na jaw jak myślisz kto za to zapłaci? 
- Ona...
- To już nie jest nasz Louis. Będę pomagał jak mogę ale w umiarze, nie mogę pozwolić na to by ktoś ją skrzywdził. A teraz koniec tego mrocznego tematu, wracajmy do reszty i bawmy się dopuki możemy.
- Jest tak jak kiedyś - wymamrotałam idąc w kierunku drzwi.
- Pamiętaj o tym co ci powiedziałem.
- Jutro wyjedziemy. Powiem, że chcę zwiedzić Europe.
- Myślisz, że się zgodzi? - spojrzałam na niego wzrokiem "czy wyglądam na kogoś komu można odmówić?"
- Nie ma wyboru..
Weszliśmy do salonu gdzie wszyscy cieszyli się swoim towarzystwem, usiadłam na kolanach bruneta całując go przelotnie w usta. On potarł nosem o mój wywołując u mnie chichot.
- O czym rozmawialiście?
- O jakiś bzdurach, a teraz pozwól, że będę się cieszyć swoimi przyjaciółmi i narzeczonym.
- Bardzo cię kocham - wymamrotał całując kącik moich ust.
- Nie tak bardzo jak ja ciebie...
Przytuliłam się do niego, a pojedyncza łza spłynęła po moim policzku... Czas zacząć wojnę.


****
Tym razem bardzo szybko xddd 
Trochę czasu musiałam czekać na te trzy komentarze i jakoś tak smutno się zrobiło :(((
ale to jeszcze nic nie znaczy...
więc jak zawsze
3 komentarze = nowy rozdział
i widzimy się niebawem :)) 

4 komentarze:

  1. Fantastyczny! Nie mogę się doczekać następnego :* czekam z niecierpliwością /Janessa xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny ♥ czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  3. Niezwykły! jeju ciekawe co wymyśli Ness i czy uda jej się uratować Justina :c oby Louis ich nie znalazł.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow.. czekam na next :* masz talent dziewczyno!

    OdpowiedzUsuń