- Czemu się nie odzywałaś?
- Kiedyś tu przyjechałam. Zobaczyłam jak sobie radzisz, nie chciałam przypominać ci przeszłości.
- Ohh... - westchnęła bawiąc się palcami - Kiedy będę mogła poznać twojego synka?
- Jeśli się zgodzicie przyjadę do was jak już wyzdrowieje.
- Kto się nim zajmuje?
- Mój narzeczony. Nazywa się Noah, poznałam go w pracy. A teraz koniec o mnie. Opowiadaj jak wam się układa.
- Szanowne panie. Wychodzę zapalić, bo nie zniosę więcej plotek.
Ucałowałem Ness w polik zostawiając je sam na sam. Widziałem, że jestem tam zbędny. Muszę się sobą nacieszyć, a ja w tym czasie spokojnie posiedzę na werandzie. Wyszedłem na chłodne powietrze ciesząc się przyjemnym dreszczem towarzyszącym zimnemu powiewowi, który otulił moje odsłonięte ręce. Wyjąłem z kieszeni spodni paczkę papierosów, wyjmując z niej jednego od razu wkładając go do ust. Zapaliłem go zapalniczką, zaciągając się dymem, który rozlał się po moich płucach. Już uspokojony wróciłem do środka widząc Tucker'a stojącego przy dziewczynach. Wyglądał jak zaczarowany. Ohh Emily obok niego. Ten chłopak mnie załamuje, a gdzie podziało się jego motto ''dziewczyny są fajne do puki nie chcą czegoś więcej''.
Usłyszałem głośne pukanie do drzwi ale zanim zdążyłem zareagować Ness pobiegła je otworzyć.
~P.O.V.Ness~
- Mój narzeczony. Nazywa się Noah, poznałam go w pracy. A teraz koniec o mnie. Opowiadaj jak wam się układa.
- Szanowne panie. Wychodzę zapalić, bo nie zniosę więcej plotek - powiedział, a ja lekko zaśmiałam się pod nosem.
Pochylił się w moją stronę składając pojedynczy pocałunek na moim poliku, po czym w szybkim tempie ulotnił się z salonu.
- Jest wspaniały - wymamrotałam rumieniąc się na samą myśl o tym wszystkim co dla mnie zrobił.
- Wyglądasz na szczęśliwą.
- Bo jestem. Nigdy w życiu nie czułam się tak bezpieczna jak przy nim.
- Nawet przy Lou?
- To skomplikowane. Kochałam go całym sercem ale tyle razy mnie zranił. Byłam w stanie wybaczyć mu wszystko ale ten wypadek okazał się moją granicą bezwzględną. Tamtego dnia zerwałam z nim jakikolwiek kontakt. Chciałam żyć tak jakbym nigdy go nie poznała i dzięki Justin'owi udało mi się to. Ale minęło sporo czasu za nim tak na prawdę mu zaufałam.
- Kochasz go bardziej niż Louis'a?
- Lou już zawsze będzie moją wielką pierwszą miłością ale to Juju jest osobą ,z którą chcę spędzić resztę życia. Przynajmniej teraz tak myślę.
- Josh nie byłby zachwycony faktem, że jego siostra jest w związku z Bieber'em - zaśmiała się ale w jej oczach zaświeciły zbierające się łzy.
- Przekonałby się do niego. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo są podobni.
Zakończyłam zdanie i w tym samym momencie do salonu weszli Tuck i Em.
- Jak to nie mogłeś się powstrzymać przed spojrzeniem na jej tyłek! Rozumiem jesteś chłopakiem ale ja nie patrzę na innych mężczyzn spojrzeniem ''ale bym cię przeleciał w krzakach'' - powiedziała na jednym wdechu, a ja zaczęłam się głośno śmiać.
- Ouu masz gości...
- Emily i Tucker poznajcie Sally.
- Nie mówiłaś, że masz takie ładne koleżanki! - krzyknął i w tym samym czasie dostał mocne uderzenie w tył głowy - Skarbie ale kocham tylko ciebie.
Twarz mojej przyjaciółki nagle pojaśniała, a ja spojrzałam tylko na zdziwioną Sal i wzruszyłam ramionami jakby to była najbardziej normalna rzecz jaka mogła się wydarzyć.
Skierowałam twarz w stronę drzwi zauważając wchodzącego przez nie bruneta. W spowolnionym tempie przeczesał swoje włosy, a moje serce podskoczyło mi do gardła. Usłyszałam dość głośne pukanie do drzwi więc bez zastanowienia pognałam, by je otworzyć.
Chwyciłam za klamkę i entuzjastycznym tonem zapytałam.
- W czym mogę pomóc?
- Cześć Ness.
Serce mi zamarło, płuca odmówiły prawidłowego działania, a świat jakby zatrzymał się w miejscu. Widziałam tylko jego błękitne oczy, które uważnie mnie skanowały. Nie byłam w stanie wykonać żadnego ruchu, a co dopiero wymówić parę słów, które by go spławiły. Jednak na moje szczęście pojawił się koło mnie Tucker z wesołą miną.
- Vanessa'o czy wszystko dobrze, bo twój pożal się boże chłopak ma zamiar zrobić tu nalot.
- Ja... ja...
Obejrzałam się do tyłu zauważając wychylającego się z pokoju Justin'a. Kiedy zobaczył przerażenie wymalowane na mojej twarzy od razu zjawił się koło mnie. Stawiając mur dzielący mnie od mojej przeszłości. Schowałam się za jego plecami pozwalając by palące łzy spłynęły po moich policzkach.
- Tomlinson - syknął - Myślałem, że będziesz choć na tyle mądry, by omijać ją z daleka. Jednak za bardzo uwierzyłem w twoją inteligencje.
- Kogo my tu mamy. Znalazłaś sobie nowego idiotę? - zapytał, a te słowa uderzyły we mnie jak młot.
- Zjeżdżaj stąd i daj nam spokój - powiedział zaciskając pięści przez co jego knykcie przybrały kolor kartki śnieżnobiałego papieru.
- Wam? Mam rozumieć, że teraz to ty posuwasz moją narzeczoną.
- Poprawka. Byłą narzeczoną.
Krew zagotowała się w moich żyłach i nie czułam już nic więcej po za złością. Odsunęłam od siebie Juju i stanęłam twarzą w twarz z Louis'em.
Spojrzałam na niego z pogardą w oczach, by mógł odczuć obrzydzenie z jakim na niego patrzę.
- Czego tu chcesz? - warknęłam - Może znowu masz w planach zabicia osoby, którą kocham? Myślałam, że moje słowa "już nigdy więcej nie chcę cię oglądać" były wystarczającym komunikatem! Zabrałeś mi wszystko więc po co się znowu pojawiasz? - łzy kapały z mojego podbródka ale nie przestawałam mówić - Jeżeli jeszcze raz cię tu zobaczę zadzwonię po policję i zgłoszę nękanie. A teraz wynocha z mojego domu!
Brunet stał przez pewną chwilę w kompletnym osłupieniu jednak po chwili prychnął pod nosem obracając się na pięcie.
- Do zobaczenia skarbie - mruknął wsiadając do swojego auta.
Patrzyłam za nim tak długo aż on i jego przeklęty wóz nie znikli mi z pola widzenia. Odwróciłam się do tyłu zatapiając się w objęciach Justina, który patrzył na mnie z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy.
- Pierwszy raz widziałem cię w takim stanie.
- Nie mogę pozwolić mu na to by zabrał mi jeszcze ciebie...
- Kochanie. Nigdzie się nie wybieram - powiedział całując mnie w czoło - A teraz nie pozwól, by ten dupek zepsuł ci urodziny. Okay?
- Okay.
***
Nowy rozdział :) Po dość długiej przerwie, za którą przepraszam.
Postaram się teraz dodawać posty systematycznie.
(raz w tygodniu, maksymalnie dwa)
tak jak zawsze:
3 komentarze = nowy rozdział
i widzimy się niebawem.
Nie rozumiem czemu ludzie nie komentują twojego bloga (w tym części 1) skoro jest tak zajebisty. Sama od 2 dni nie moge odejść od tego fanfic'a. Masz talent Dziewczyno i mam nadzieje, że nie zakończysz pisania na tym opowiadaniu (chyba, że już piszesz jakieś inne). W każdym razie życze duużo weny i tyle samo komentarzy ;*
OdpowiedzUsuńnie wiem co mam napisać. zabrakło mi słów ..;o tak, więc napisz tylko tyle, że nie mogę już wytrzymać do kolejnego rozdziału *,*
OdpowiedzUsuńWoho! Się porobiło. Ciekawe co wykombinuje Louis. :) +Czekam ze zniecierpliwiem na nexta :**
OdpowiedzUsuńCo Lou chce zrobić ? Rozdział cud ^^^^^^
OdpowiedzUsuń