Niall: Halo?
Louis: Potrzebuje pomocy.
Niall: Gdzie i kiedy?
Louis: Stary magazyn Bieber'a na obrzeżach miasta za godzinę.
Niall: Będę.
Cholera myślałem, że będzie zadawał setki pytań, a on zamiast tego od razu zgodził się pomóc. Nie ma to jak dobry przyjaciel. Muszę zorganizować sobie auto. Ciekawe kto wziął moje... Zayn. Zawsze był na nie napalony więc na więcej niż sto procent pierwszy wystawił po nie łapy. Dam mu się pocieszyć. Wyjąłem z tylnej kieszeni spodni klucze do jednego z moich schowków na samochody. Najbliższy znajduje się przy starym domu Ness więc mam do przejścia jakieś trzy kilometry... Nie chcąc dłużej tracić czasu ruszyłem w drogę.
Tak jak myślałem jej dom jest kompletnie opuszczony i wystawiony na sprzedaż. Ciekawe gdzie się przeprowadziła. Może jakieś inne miasto... Nie to nie byłoby do niej podobne. Ciekawe czy Harry nadal majstruje przy aktach policyjnych. Była już spisana więc na pewno mają jej nowy adres zamieszkania. Później będę o tym myślał na razie muszę wyjąć mój Range Rover z garażu.
Kiedy wszystko łącznie ze mną znajdowało się na miejscu czyli na siedzeniach samochodu ruszyłem do magazynu, w którym miałem się spotkać z Niall'em. Miejsce spotkania znajdowało się kawałek za dzielnicą domów jednorodzinnych. Jak na ich nazwę były wyjątkowo duże. Przejeżdżałem obok jednego z nich gdy zauważyłem pewną dziewczynę. Miała brązowe włosy i te oczy... Ness.
- Wcale nie tak trudno cię znaleźć ptaszyno.
Zatrzymałem auto kilka metrów od jej podjazdu, by mnie nie zauważyła. Przy jej boku stał brunet w lokach, na pierwszy rzut oka był podobny do Harry'ego ale jest niższy i mniej umięśniony. Co ja gadam w ogóle nie jest umięśniony. To jej chłopak? Coś mu powiedziała po czym obydwoje zaczęli się śmiać nagle koło nich pojawiła się kolejna osoba tym razem dziewczyna, która rzuciła się na chłopaka z pięściami, a ten zamiast się bronić ją pocałował. Czyli nie są parą mogę jechać dalej. Ostatni raz spojrzałem na jej rozpromienioną twarz przypominając sobie jak uśmiechała się tak do mnie. Ruszyłem w dalszą drogę napotykając się na lecącą w radiu ulubioną piosenkę mojej narzeczonej.
You make me
Feel like I'm living a
Teenage Dream
The way you turm me on
I can't sleep
Lets run away and
Don't ever look back, don't ever look back
My heart stop when you look at me
Just one touch now baby I believe
This is real so take a chance
And don't ever look back... Don't ever look back
W myślach odtwarzałem moment gdy to śpiewała i nim się spostrzegłem znajdowałem się pod magazynek tego dupka. Wysiadłem z samochodu kierując się w stronę wejścia w między czasie odpaliłem papierosa. Zaciągnąłem się dymem i ruszyłem do środka. Stanąłem na samym środku ogromnej hali przyglądając się licznym dziurom na dachu. Większość z nich na pewno powstała w wyniku strzelanin, moje rozmyślenia przerwał dźwięk gasnącego silnika samochodu. Poprawiłem swoją pozycje gdy zobaczyłem, że blondyn nie jest sam. Za jego plecami kryła się mała postać, chyba dziewczyna.
- Jak ci się żyje na wolności? - zadrwił, a moje pięści machinalnie się zacisnęły.
- Wspaniale, a jak tam twoja odsiadka?
Chłopak spojrzał na mnie zabijającym wzrokiem, a zza jego pleców wychyliła się drobna brunetka. Jej oczy obserwowały moją twarz, a ja uśmiechnąłem się drwiąco. A więc tak się odbił od dna... Podszedłem kilka kroków bliżej nawet na moment nie tracąc uśmiechu.
- Nowa zdobycz?
- Nie interesuj się za bardzo lepiej mów czego chcesz i daj mi spokój.
- Wyrzekniesz się przyjaciela?
- Przyjaciela dzięki, któremu miałem przytulne wakacje za kratkami, straciłem dom i moją podobno rodzinę łącznie z twoją narzeczoną, którą musieliśmy się opiekować po tym jak ty wylądowałeś w pudle?
- Kto wam pozwolił się do niej zbliżać?! - warknąłem chwytając go za t-shirt.
Dziewczyna pisnęła zza jego plecami i nie mal czułem jak wzrasta we mnie furia. Co się stało z dawnym mną? Tym dla którego jego przyjaciele byli jak bracia.
- Zgnoiłeś się stary.
- Odszczekaj to!
- Albo co? Spójrz na siebie! Nie jesteś nawet częścią dawnego siebie i może jeszcze łudzisz się, że odzyskasz Ness? Przykro mi ale będąc takim kutasem nie dasz rady.
Jego słowa uderzyły we mnie jak młot. Znów wszystko nabrało innych kolorów. Miał racje nawet jeśli ta prawda była sprzeczna z moimi przekonaniami. Puściłem go cofając się kilka kroków w tył.
- Potrzebuje miejsca gdzie mogę się zatrzymać do puki nie znajdę czegoś swojego i trochę pieniędzy.
- Było trzeba mówić od razu. Pojedziesz do nas, a jeśli chodzi o gotówkę to ci nie pomogę, musiał byś zadzwonić do Harry'ego on na pewno jest przy kasie.
- Dzięki.
Chłopak poklepał mnie po ramieniu i uśmiechnął się szeroko.
- Miło cię znowu widzieć bracie, a teraz skoro już ochłonąłeś to jest Katy - powiedział wskazując na dziewczynę.
Wyciągnąłem w jej kierunku rękę, a ona niepewnie ją uścisnęła.
- Jestem Louis.
- Wiem - wyszeptała spuszczając wzrok.
- Okay koniec tego zapoznawania się. Jedźmy do nas, bo cholernie zgłodniałem.
Po zapoznaniu się z domem i wysłuchaniu całej historii związanej z pracą jaką Niall włożył w wyremontowanie tego domu zamknąłem się w ''swoim'' pokoju przyglądając się swojej tapecie, na której nadal widniała Vanessa. Potarłem kciukiem po wyświetlaczu przypominając sobie nasze ostanie spotkanie...
- Twój wyrok wynosi trzy lata . - powiedziała twardym głosem .
Potarłem skronie nie będąc w stanie powiedzieć jej czegoś , by ją pocieszyć .- To minie szybko... Zobaczysz .
- Zasługujesz na dożywocie . - wyszeptała całkowicie mnie ogłupiając . Co ? - Chcę żebyś zgnił w więzieniu rozumiesz ! Zabiłeś go ! Przez twój głupi wyścig on nie żyje ! - krzyczała , a łzy spływały po jej zaczerwienionych policzkach .
- Kto nie żyje ?
- Josh.... - wychlipała , a ciarki przeszły po całym moim ciele .
- Nie wiedziałem...
- Oczywiście ! Bo gnałeś jak głupi ! Gratuluje wygrałeś... - wyszeptała kładąc na stole pierścionek zaręczynowy .
- Ness... Co ty wyprawiasz ? - spytałem drżącym głosem .
- Nie chcę już nigdy cię oglądać... Żegnaj .
Znów czułe, to samo co tamtego dnia. Pustkę, która wypełniała mnie całego, nie pozwalała mi swobodnie oddychać. Dusiła mnie... Pierwszy raz od dłuższego czasu byłem w stanie przyznać się do winy. Nie tak wyobrażałem sobie zakończenie naszego związku. Miało wyglądać jak te wszystkie romantyczne filmy. Ona stojąca nad moim grobem z siwymi włosami, miała uronić kilka łez i powiedzieć, że spotkamy się po raz kolejny w innym życiu. Miała zostać moją żoną, to z nią chciałem założyć normalną rodzinę, zrezygnować z biznesu... Zamiast tego skończyłem w wiezieniu bez narzeczonej... bez nikogo dla kogo mógł bym starać się przeżyć to piekło.
Usłyszałem pukanie do drzwi i już po chwili przede mną znajdowała się brunetka z parującym kubkiem.
- Pomyślałam, że może chciał byś się napić herbaty.
- Dziękuję - mruknąłem odbierając od niej kubek - Mam pytanie. Wiesz coś o Vanessa'ie?
- Podobno ma kogoś. Mieszka z przyjaciółmi i jest na drugim roku studiów. Ostatni raz widziałam ją kiedy z Niall'em pomagaliśmy jej przewieźć parę mebli.
- Czyli rozmawiałaś z nią?
- Zdarzyło mi się ale chyba nie przypadłam jej do gustu.
- Okay tyle informacji będzie musiało mi wystarczyć ale i tak dziękuję.
- Nie ma za co. Gdybyś czegoś potrzebował to mów.
- Jasne...
Dziewczyna wyszła z pokoju, a ja ruszyłem w stronę okna. Odsunąłem zasłony zerkając na pustą ulicę oświetloną latarniami. Oparłem czoło o szklaną powierzchnie starając się wymyślić jakiś plan, który pomoże mi stanąć na nogi. Z tego co pamiętam za kilka dni Ness ma urodziny, a to dobra okazja by spróbować swoich sił w odzyskiwaniu jej. Katy wspominała coś o tym, że ma kogoś. Ten brunet... nie on jest z inną dziewczyną. Kto mógł, by być na tyle głupi, by wyciągać ręce po moją narzeczoną. To musi być ktoś obcy. Na pewno chciała zacząć życie od nowa, wśród nowych ludzi nie kłopotała by się kimś kto przypomina jej o śmierci brata i co najważniejsze o mnie. Może jakiś chłopak z jej uczelni albo bóg wie jakiś sąsiad. Cholera jasna im dłużej o tym myślę tym bardziej głupieje. Chyba powinienem wrzucić trochę na luz albo wyciągnąć resztę informacji z Niall'a. To całkiem dobry pomysł... Odsunąłem się od okna idąc w kierunku drzwi. Po cichu zeszedłem schodami na dół, starając się bezszelestnie przejść obok kuchni, w której siedziała brunetka. Jeszcze brakuje mi tego, by nas podsłuchiwała. Tak jak myślałem blondyn siedział na kanapie z paczką prażynek. Usiadłem obok niego, a on podniósł na mnie wzrok.
- Nieźle się urządziłeś - przyznałem biorąc od niego garść przekąsek.
- Miałem farta, bo gdyby nie Katy już dawno, by mnie tu nie było.
- Gdzie ją poznałeś?
- Stary znam ją od kilkunastu lat, a najlepsze jest to, że ty też.
Spojrzałem na niego jak na idiotę czekając na jakiekolwiek wytłumaczenie. On sobie chyba jaja robi. Gdybym ją już widział szybciej na więcej niż sto procent zapamiętał bym ją.
- Pamiętasz taką dziwną dziewczynę z rudymi włosami?
- Karotka... czekaj jak ona miała na imię - i nagle dostałem olśnienia - Pieprzysz! - krzyknąłem szeroko się uśmiechając.
- Wyładniała no nie? - powiedział zabawnie machając brwiami - Zdziwiłem się kiedy jej nie rozpoznałeś od razu.
- Człowieku ona wyglądała jak marchewka przez kilka lat, a teraz no sam wiesz. Sam na pewno jej nie poznałeś.
- I tu cię mam. Jej oczy, zawsze tak samo piękne.
- Znam to...
- Masz jakiś plan, by odzyskać Vanessa'e.
- Coś wymyślę spokojnie...
Już mam wymyślone ~ pomyślałem uśmiechając się złowieszczo. A więc tak:
1) Znaleźć mieszkanie
2) Zebrać wszystkich z gangu
3) Odzyskać dawnych klientów
4) Zabić gnoja, który ruszył moją narzeczoną
5) Sprawić by do mnie wróciła...
***
Przepraszam, że tak długo ale nie miałam ani czasu ani weny, by napisać rozdział.
Ale już chyba wracam do formy :)))
Tak jak zawsze:
3 komentarze = nowy rozdział
i widzimy się tym razem szybciej :*
Boski. <3
OdpowiedzUsuńŚwietny ! Czekam na kolejny :) x
OdpowiedzUsuńAww *__* Per-fect !
OdpowiedzUsuń