poniedziałek, 30 czerwca 2014

Chapter 1 - Ponieważ cię kocham

Kolejny zwykły dzień. Kolejny dzień podczas, którego czekam na niego. Tęskniąc za jego zapachem, melodyjnym głosem, żartami, które wcale nie są śmieszne. Kolejny dzień, którego nie zapomnę. Kolejny dzień bez mojego anioła...
Moje rozmyślenia przerwał dźwięk budzika. Westchnęłam pod nosem, wstając z łóżka. Przeskanowałam cały pokój zauważając w kącie pomieszczenia stojący kosz wypełniony różami. Uśmiechnęłam się promiennie zbiegając szybka na parter. Usłyszałam jakieś dźwięki dobiegające z kuchni więc od razu wskoczyłam tam jak poparzona zauważając  bruneta stojącego do mnie plecami. Rzuciłam się na niego, po czym namiętnie go pocałowałam, a on się tylko zaśmiał.
- Nie było mnie tylko chwilę  - śmiał się w głos, a ja byłam zajęta przytulaniem się do niego.
- Poprawka. Nie było cie miesiąc. Miesiąc! - krzyknęłam jeszcze bardziej go ściskając.
Podniosłam wzrok patrząc w jego idealne brązowe oczy, które kolorem przypominały karmel. 
- Tak bardzo tęskniłam - wyszeptałam, a on oderwał mnie od ziemi sadzając na blacie stołu.
Stanął pomiędzy moimi nogami i zaczął mnie namiętnie całować wplotłam palce w jego jak zawsze ułożone włosy, przyciągając go jeszcze bliżej. Ugryzł mnie w dolną wargę, a ja odsunęłam się od niego zdziwiona.
- Justin - skarciłam go, a on tylko się uśmiechnął.
- No co ? Nic nie poradzę, że moja dziewczyna, na którą czekałem trzy lata jest tak strasznie seksowna - wymruczał oblizując usta.  
- Aż trzy lata ? - spytałam unosząc jedną brew.
- Odkąd '' nie chcący '' spaliłem dom Tomlinson'a. 
Na dźwięk tego nazwiska cała się spięłam. Zeskoczyłam z stołu idąc w stronę okna. Oparłam czoło o szklaną powierzchnie licząc do dziesięciu. Poczułam ręce na moich biodrach przez co uśmiechnęłam się delikatnie. Obróciłam się w jego stronę, wtulając się w jego bluzę. Ten zapach mnie uspokaja.
- Przepraszam... Zapomniałem, że nie lubisz o nim rozmawiać.
- Nie szkodzi - wymamrotałam całując go przelotnie w usta - To jakie mamy plany na dziś? 
Uśmiechnął się ukazując szereg białych zębów. Chwycił moją dłoń i uniósł ją do ust, by ją pocałować.
- Ty, ja, wanna, a wieczorem kolacja.
- Podoba mi się ta propozycja - przyznałam chwytając go za rękę.
Splotłam nasze palce, a on pociągnął nas w kierunku łazienki, która znajdowała się na pierwszym piętrze. Polubiłam ten dom. Chociaż na początku wydawał się trochę za duży... Masa pokoi, w których nikt nie mieszkał. Byłam tu sama. A teraz? Mieszkamy tu w czwórkę. Ja, Juju, Tucker i Emily. To dobry układ. Każdy ma swoje własne cztery ściany ale i tak zawsze siedzimy razem. Szczególnie ja i Justin...
- Nad czym tak myślisz? - spytał nalewając do wanny wody i mydła. 
Nie odpowiedziałam. Za miast tego przyciągnęłam go do siebie po raz kolejny tego dnia go całując. Oparłam czoło na jego klatce piersiowej , a on objął mnie w opiekuńczym uścisku. 
- Już nigdy więcej nie chcę się czuć tak jak trzy lata temu... 
- Nie pozwolę na to, a teraz wskakuj do wody. Za chwilę przyjdę.
Wyszedł z pomieszczenia, a ja zaczęłam zdejmować ubrania. Weszłam do gorącej wody czekając, aż wróci z powrotem. Oparłam głowę o krawędź wanny rozkoszując się chwilą odpoczynku. Chwyciłam w ręce trochę piany, by po chwili ją zdmuchnąć. W tym samym momencie do łazienki wszedł Justin w samych bokserkach z butelką szampana i dwoma lampkami.
- Musimy coś uczcić.
- A mianowicie? - zapytałam przyglądając się jak zrzuca resztki ubrania i zgrabnym ruchem wchodzi do wanny.
- Nie gadaj, że zapomniałaś...
- O czym?
Zdziwiona wpatrywałam się w swojego chłopaka czekając na jakieś wyjaśnienia. Mam urodziny? Nie to dopiero za tydzień . Jakieś święto? Też nie, Podpisał jakiś kontrakt z innym handlarzem? Powiedział, by od razu.  
- A więc moja najdroższa Vanessa'o. Dziś, a dokładniej za kilka minut mija pół roku odkąd staliśmy się parą - powiedział jakby nigdy nic.
Cholera! Rzeczywiście... Jak mogłam zapomnieć? 
- Jeszcze powiedz, że nie pamiętasz tamtego dnia to całkowicie pęknie mi serce - powiedział łapiąc się teatralnie za klatkę piersiową więc go ochlapałam.
- Pamiętam. Wszystko nawet z szczegółami. 
Myślami wróciłam do tamtego dnia kiedy poprosił mnie o wyłączność. 

- A teraz zamknij oczy i nie otwieraj do puki ci nie powiem. Zrozumiałaś?
- Jasne - warknęłam. 
Czy on uważa mnie za jakąś kretynkę? Kima ja niby jestem, by nie zrozumieć jednego zdania? Dupek... Zniecierpliwiona zaczęłam tupać nogą. Poczułam na karku ciepły oddech i ręce na moich udach.
- Otwórz... - wyszeptał mi do ucha, a ja lekko się uśmiechnęłam wykonując jego polecenie .
Przede mną widniał wielki napis wyświetlany na ścianie budynku.
'' Zostaniesz moją dziewczyną? (tak)  (oczywiście,że tak)  (nie)''
Spojrzałam na niego zaskoczona, a on tylko wzruszył ramionami mamrocząc '' wybieraj '' . Palcem wskazałam na ''tak''. Popatrzyłam na jego reakcje. Uśmiechał się szeroko. Szybkim ruchem przesunęłam rękę tym razem wskazując na ''nie''. Jego uśmiech zamienił się w grymas niezadowolenia. Spojrzał na mnie swoimi smutnymi oczami. Ohh... Nie mogę go trzymać dalej w niepewności. Przesunęłam palec wskazujący na lewo dzięki czemu wskazywał ''oczywiście, że tak''.
Odwróciłam się do niego twarzą wspinając się na palcach, by móc go pocałować.
- To twoja ostateczna decyzja? - zapytał z nadzieją w głosie, a ja pokiwałam potwierdzająco głową, po raz kolejny go całując.

- To na prawdę minęło już pół roku?
- Równo, co do dnia i godziny.
Przesunęłam się do niego siadając mu pomiędzy nogami. Oparłam głowę na jego torsie bawiąc się naszymi splecionymi palcami . Zerknęłam w jego stronę, a on nie tracąc okazji złączył nasze usta.
- To było najlepsze pół roku w całym moim życiu - przyznał, a mi aż zrobiło się ciepło na sercu przez te słowa.
- Kocham cię... - wyszeptałam wsłuchując się w miarowe bicie jego serca.
- Ja ciebie też.
Resztę kąpieli spędziliśmy w cichy, popijając szampana i co jakiś czas było tylko słychać śpiew Justin'a. O boże... Oszalałam na jego punkcie, a myślałam, że po rozstaniu z Lou już nigdy się nie zakocham. Myliłam się... I to nawet bardzo. Zerknęłam na nadgarstek, na którym widniała jaskółka zakrywająca napis ''Louis''. To głupie... Miał mi o nim przypominać, a kiedy nasz związek się skończył nie chciałam mieć po nim śladu. Jakby nigdy nie istniał i tak było. Ułożyłam sobie życie od nowa. Nowi znajomi, praca, którą na prawdę lubiłam, chłopak... Oczywiście pamiętam co działo się kiedyś ale teraz to już tylko wspomnienia. Louis Tomlinson jest wspomnieniem. A może to wszystko jest snem? Obudzę się rano w swoim starym domu słysząc śmiech Josh'a i Sally, przejdę się do kuchni i zobaczę tam jak się całują, by po chwili wybuchnąć głośnym śmiechem, spojrzę przez okno, a na podjeździe zauważę jego samochód, który kochał bardziej niż wszystkich, znów usłyszę jak bardzo nienawidzi Tomlinson'a i ja też będę go nienawidzić... Wszystko będzie jak dawniej. Ale życie to nie bajka. To wszystko się zdarzyło... Porwanie, pierwsze zakochanie, kłótnie, pożar, kolejne porwanie, wyścig, wypadek, więzienie. Nie chciałam takiego zakończenia ale co mogę poradzić, że tak się stało? Czy żałuję? Chyba jak każdy, który znalazł, by się na moim miejscu. Ale teraz jest dobrze... Zaskakująco dobrze.
- Ness znowu nie ma z tobą kontaktu - wymruczał mi do ucha, a ja wróciłam do świata żywych.
- Przepraszam. Zamyśliłam się.
- Znowu myślisz o nim? - spytał.
Czułam jak jego ciało się spina. Wiem, że go to męczy.
- Myślałam o tym, że pomimo tych katastrof, które mnie spotkały jestem naprawdę szczęśliwa. Dzięki tobie.

Pod wieczór zebraliśmy się, by móc spokojnie wyjść na miasto. To dziwne ale cały dzień nie widziałam żadnego z dwójki moich przyjaciół... Robi się podejrzanie. Już przebrana w wyjściową suknie zeszłam po schodach zauważając czekającego na dole bruneta. Uśmiechnęłam się na widok jego reakcji. Szeroko otwarte usta i wytrzeszczone oczy... Na to liczyłam. Stanęłam przed nim całując go przelotnie w usta.
- Wyglądasz nieziemsko - powiedział okręcając mnie dookoła.
Moja długa czerwona suknia zafalowała przy podmuchu wiatru spowodowanym nagłym ruchem. Rozcięcie na plecach wyglądało zjawiskowo... Kupiłam tą sukienkę razem z Emily. Miała być na wyjątkowe okazje, a coś czuję, że ta właśnie taka jest. 
- Uwielbiam tą sukienkę - wymruczał układając ręce na moich gołych plecach.
- Coś czułam, że ci się spodoba.
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
Justin wystawił w moim kierunku rękę, którą bez wahania chwyciłam. Wolnym krokiem kierowaliśmy się do naszej ulubionej restauracji.
Mijaliśmy kilka klubów, z których dochodziła głośna muzyka. Przy jednym zatrzymało się czarne Bugatti. Oddech ugrzązł mi w gardle kiedy ktoś zaczął z niego wychodzić. Zgrabna sylwetka, ciemne włosy, spora ilość tatuaży.
- To jest Zayn?
Brunet podążył za mną wzrokiem, przyglądając się mu przez dłuższą chwilę.
- Nie jest sam.
Wskazał na młodą dziewczynę, która szła przy jego boku szeroko się uśmiechając. On chyba też sobie nieźle radzi. ~ pomyślałam ciągnąc chłopaka. Do restauracji został nam dość spory kawałem, a te szpilki nie należą do najwygodniejszych. 
Kiedy znaleźliśmy się na miejscu wysoki mężczyzna sprawdzał naszą rezerwacje.
- Może Pan powtórzyć nazwisko? - zapytał pochłonięty sprawdzaniem czegoś w notesie.
- Bieber. 
Ohh... Jest zdenerwowany. Chwyciłam go mocniej za ramie przyciągając jego uwagę. Uśmiechnęłam się i po chwili zobaczyłam jak jego rysy łagodnieją. Jest taki wybuchowy.
- Znalazłem. Proszę iść za mną.
Skierowaliśmy się do wielkich szklanych drzwi prowadzących na taras. Był on przystrojony w białe lampki choinkowe i pasujące do tego kwiaty. Postarali się ~ pomyślałam prawie się przewracając o materiał sukni. Juju złapał mnie w ostatnim momencie.
- Dzięki - mruknęłam.
Tym razem patrzyłam pod nogi i nawet udało mi się całej dojść do stolika.
- Dania, które Pan zamówił zostaną za chwile przyniesione. Nalać Państwu szampana?
- Poprosimy - wyszeptałam czując się zakłopotana tym, że Justin wpatruję się we mnie dziwnym wzrokiem. Jakby chciał mi czytać w myślach.
- Co robisz? - spytałam nadal się w niego wpatrując.
- Czekam na dobry moment.
- Na co?
- Żeby ci to dać.
Otworzył przede mną granatowe pudełeczko, w którym widniał brylantowy pierścionek... O nie, nie, nie! Ostatni raz kiedy dostałam pierścionek jakiś czas później mój pożal się boże narzeczony trafił do więzienia. To nie mogą byś oświadczyny!
- Ness cała drżysz. Wyluzuj nie zamierzam ci się oświadczać, przecież wiem, że nie chcesz się spieszyć - powiedział, a kamień spadł mi z serca - To tylko prezent na rocznice...
- Jest wspaniały.
Kiedy już trochę się uspokoiłam pozwoliłam mu nałożyć na mój palec srebrny pierścionek z wygrawerowanym ''J&N''. Uśmiechnęłam się do niego nachylając się nad stołem, by dać mu całusa.
- Żebyś widziała swoją minę - zaśmiał się, a ja kopnęłam go pod stołem.
- Boję się, że skończy się tak jak ostatnio, a naprawdę nie chcę żebyś odchodził.
- Nie jestem na tyle głupi, by pozwolić ci byś uciekła. Nawet izolatka, by mnie nie powstrzymała.
Zaśmiałam się głośno wyobrażając sobie Justin'a w kaftanie, krzyczącego ''Ness nie odchodź!''.
- No to słucham.
- Co? - spytałam zdziwiona.
- Masz jeszcze jakieś życzenie?
Zrobiłam zamyśloną minę, by po chwili wstać z miejsca. Usadowiłam się na jego kolanach patrząc mu w oczy. Potarłam nosem o jego nos uśmiechając się szeroko. Nachyliłam się do jego ucha szepcząc : To ty jesteś moim życzeniem.


***
Pierwszy rozdział Fast Back
I co? Mały szok no nie? xd
Czy nasza Ness będzie z Justin'em? (zapytała zabawnie machając brwiami)
Żeby nie zaniżać poziomu ostatniego opowiadania
3 komentarze = następny rozdział
I widzimy się niebawem :)))

3 komentarze:

  1. Nie spodziewałam się że.Ness będzie z Justinem, ciekawe co zrobi Lou jak się o tym dowie next *___*

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski *o* Ciekawe co zdaży się potem. Co zrobi Louis? Szybko pisz!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiedzialam, ze tak bedzie!! Ale mimo wszystko mam nadzirje, ze Ness wroci do Lou. Bardziej do siebie pasuja. :) Czekam na nn. <3

    OdpowiedzUsuń